piątek, 5 września 2014

Londyn










































    Plan był w miarę prosty, Robert miał iść smakować wina z całego świata i świetnie się bawić, a ja miałam z Tosią zwiedzić ułamek Londynu,  zrobić zdjęcia, i również świetnie się bawić :)

Cena parkingu w centrum Londynu  zwaliła nas dosłownie z nóg, ale jako , iż był to parking rekomendowany przez organizatorów tastingu, to nie dyskutowaliśmy i z ciężkim sercem uiściliśmy horrendalną sumę. Parking znajdował się tuż przy National Gallery, wychodziło się  z niego wprost na tyły lokali restauracyjnych, zapachy jakie nas tam dochodziły miały się nijak do tych we wnętrzach lokali.

Dość szybko opuściliśmy tamtą okolicę, a naszym oczom ukazał się iście bajkowy widok na National Gallery z piętrząca się ku górze kolumną Nelsona. W tym miejscu też, rozdzieliliśmy się i udaliśmy każde w swoją stronę. Wyruszyłyśmy obcować ze sztuką, i odpocząć od tego wszechobecnego zgiełku, który po niespełna godzinie zdążył nas już zmęczyć. Faktycznie w galerii można było się odprężyć i zrelaksować jednak jest to ciężkie do wykonania kiedy na rękach nosi się 3 latkę i chce się jeszcze zrobić jakieś zdjęcie.

  Zestawiając jednak stosunek moich narzekań do wrażeń po obejrzeniu dzieł wielkich mistrzów, to drugie wydaje się w minimalnym stopniu przeważać.
Jako, że Tosia tęskniła już za tatą, a ja opadałam z sił, z pomocą dołączył do nas Robert i wspólnie wyruszyliśmy zobaczyć Big Bena. Krótko po tym fakcie Tosia zasneła :)
Reasumując, Londyn oczywiście zachwyca jako miasto, męczy okrutnie jako miasto dla rodzica z ciekawym świata 3 latkiem, i idealnie nadaje się do powrotu w celu odkrycia kolejnych miejsc.

                                                 Także Londynie do zobaczenia wkrótce!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz